Główny Uncategorized Tajny raport ZUS obnażył prawdę. Tę grupę czekają “biedaemerytury”

Tajny raport ZUS obnażył prawdę. Tę grupę czekają “biedaemerytury”

przez Klara Sokołowska

Reklama

Jeśli jesteś przedsiębiorcą i nigdy nie pracowałeś na etacie, to lepiej nie licz na emeryturę z ZUS. Spora część samozatrudnionych przez całą swoją karierę nie będzie nawet w stanie wypracować minimalnego świadczenia. Żeby nie klepać biedy, muszą zawczasu oszczędzać poza systemem. Takie wnioski płyną z opublikowanego dopiero co raportu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Reklama

Raport ZUS na temat emerytur osób samozatrudnionych ujrzał światło dzienne pod koniec minionego tygodnia

Wynika z niego, że emerytury osób samozatrudnionych z państwowego systemu mogą być nawet niższe od minimalnych

Wszystko za sprawą preferencyjnego oskładkowania osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą

ZUS w swoim badaniu podkreślił, że przedsiębiorcy zarabiają lepiej niż etatowcy, a płacą przy tym znacznie niższe składki

Dyskusja na temat raportu ZUS rozpoczęła się pod koniec ubiegłego tygodnia za sprawą publikacji Wirtualnej Polski. Serwis poinformował, że opracowanie zostało przygotowane w połowie 2024 r., ale cały czas nie zostało przez zakład opublikowane.

To zmieniło się w piątek wieczorem. Wówczas ZUS zdecydował się ujawnić raport autorstwa naukowców Janiny Petelczyc ze Szkoły Głównej Handlowej oraz Tomasza Lasockiego z Politechniki Warszawskiej.

Opracowanie zatytułowane “Dobrowolne ubóstwo. O konsekwencjach dobrowolnego ZUS dla samozatrudnionych” skupia się na skutkach preferencyjnego oskładkowania osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą.

Szczególnie mowa tu o tych, którzy nie zatrudniają żadnych pracowników, ale są przedsiębiorcami, bo to zdecydowanie bardziej atrakcyjna finansowo opcja niż np. praca na etacie.

Naukowcy oparli się tu na danych ZUS i GUS, ale także na badaniach wśród 2400 przedsiębiorców (tyle samo kobiet i mężczyzn), którzy prowadzili działalność gospodarczą między 2005 a 2022 r.

Własna firma się opłaca

Z danych ZUS wynika, że w Polsce w 2023 r. funkcjonowało ponad 2,2 mln osób samozatrudnionych. Zdecydowana większość, bo ponad 70 proc. z nich nie zgłaszała nikogo do ubezpieczenia zdrowotnego, co oznacza, że nie zatrudnia ani jednego pracownika. To daje Polsce miejsce w ścisłej czołówce krajów europejskich.

Przyczyna takiego stanu rzeczy jest dość banalna. W Polsce samozatrudnienie jest po prostu finansowo bardziej opłacalne np. od etatu. Jest tańsze dla potencjalnego pracodawcy, więc można co miesiąc zarobić więcej.

Nawet mimo braku licznych świadczeń pracowniczych, takich jak np. liczne urlopy, umowa B2B okazuje się dla wielu Polaków znacznie bardziej atrakcyjna.

To, co dziś oznacza wyższe zarobki, może jednak w przyszłości odbić się czkawką. Szczególnie wśród tych, którzy dziś nie zawracają sobie głowy myśleniem o emeryturze i żyją z dnia na dzień. Raport ZUS pokazuje bowiem, co czeka samozatrudnionych za 20 czy 30 lat.

Zarobki wyższe, składki niższe

Przypomnijmy, że każdy przedsiębiorca podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu społecznemu. Musi więc co miesiąc opłacać składki na ZUS. Wyjątkiem są pierwsze lata działalności gospodarczej.

Wtedy można skorzystać z preferencji, takich jak np. ulga na start (brak składek przez pierwsze sześć miesięcy) czy mały ZUS (znacznie niższe składki przez kolejne dwa lata).

Późniejsza działalność to już jednak konieczność zapłaty co miesiąc 1,8 tys. zł do ZUS. Do tego dochodzi jeszcze składka zdrowotna, o czym pisaliśmy w Business Insider Polska wielokrotnie.

Tu jednak wychodzi cała atrakcyjność ozusowania przedsiębiorców. Składki ZUS nijak mają się bowiem do zarobków przedsiębiorcy. Są one bowiem obliczane na podstawie 60 proc. przeciętnego prognozowanego wynagrodzenia miesięcznego w całej gospodarce. A nie na przykładzie konkretnego przedsiębiorcy.

1,8 tys. zł ZUS zapłaci więc zarówno krawcowa, która miesięcznie zarabia 4 tys. zł, jak i informatyk, którego dochód przekracza 25 tys. zł.

“Przeciętny samozatrudniony płacił składkę emerytalną od kwoty stanowiącej nieco ponad 1/3 podstawy wymiaru pracownika” — czytamy w raporcie ZUS. A skoro tak, to, w pewnym uproszczeniu, również jego emerytura będzie odpowiednio niższa niż “etatowca”.

W Business Insider Polska pisaliśmy już, że perspektywa emerytalna 40-latków pracujących na klasycznej umowie nie rysuje się w najjaśniejszych barwach. W przypadku samozatrudnionych państwowa emerytura będzie więc jeszcze niższa.

Mało kto płaci więcej

Wspomniane 1,8 tys. zł ZUS co miesiąc to minimalna stawka. Można oczywiście płacić więcej, ale tego nie robi praktycznie nikt.

Widać to zresztą z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, które są przedstawione na poniższym wykresie. Poza chwilowymi odchyleniami jest to mniej więcej 1 proc. samozatrudnionych.

Poniższy wykres pokazuje, że jeśli już ktoś płacił wyższe składki, niż musiał, to były to kobiety. Szczególnie przed 2015 r. Wówczas bowiem kwitł proceder zawyżania składek, by po chwili przejść np. na ciążowe L4 w bardzo satysfakcjonującej wysokości. Później, gdy przepisy się zmieniły i taka furtka w przepisach została zamknięta, sytuacja wróciła do niechlubnej normy.

Skoro więc samozatrudnieni korzystają z preferencji dziś, dzięki czemu co miesiąc zarabiają więcej, to w przyszłości musi to mieć skutki dla ich emerytur z państwowego systemu.

Za mało na minimalną

Samozatrudnieni odkładają na emeryturę z ZUS marne grosze. Szczególnie ci, którzy wystawiają faktury na 20 i więcej tysięcy miesięcznie. W ich przypadku efektywne oskładkowanie wynosi raptem kilka procent.

Jest też jednocześnie niższe niż osoby zarabiającej na etacie 5 tys. zł brutto.

Skutki takiej konstrukcji systemu nietrudno przewidzieć. Wspomniany raport ZUS alarmuje, że w zdecydowanej większości przedsiębiorców ich emerytury z państwowego systemu będą niższe niż minimalna. To oznacza, że państwo będzie musiało dopłacać do ich świadczeń.

“Osoby, które prowadziły działalność przez 30/35 lat, lecz zaczęły aktywność zawodową po 1998 r., niezależnie od korzystania z ulg i zwolnień — nie będą miały w wieku emerytalnym środków wystarczających do obliczenia emerytury minimalnej” — czytamy w raporcie.

Ratunkiem dla przedsiębiorców może być posiadanie kapitału początkowego w ZUS, który jednak dotyczy tylko osób aktywnych zawodowo przed 1999 r. Jeśli więc ktoś urodził się np. w latach 80., to całe życie pracuje tylko w nowym systemie i polega na tym, co odprowadził do ZUS przez ostatnie 25 lat.

Dziś przedsiębiorcy płacący minimalne składki mogą liczyć na 1,3-1,6 tys. zł emerytury miesięcznie dla mężczyzn i 700-900 zł dla kobiet. Za 15-20 lat będą to kwoty nominalnie wyższe, ale nadal stanowiące ledwie 70-80 proc. minimalnej emerytury. Tak przynajmniej wynika z symulacji przeprowadzonych przez autorów raportu.

Bardziej świadomi finansowo samozatrudnieni już teraz wiedzą, że na emeryturę z ZUS nie mają co liczyć. W ich przypadku konieczne jest więc oszczędzanie dobrowolne, czy to np. w tzw. trzecim filarze, czy poza systemem emerytalnym. Skoro bowiem zarabiają lepiej, to już dziś powinni odkładać zaskórniaki na starość. Bo jak alarmuje ZUS, za 20 czy 30 lat wypłata z państwowego systemu może nie wystarczyć na przeżycie.

Może Ci się również spodobać